Stowarzyszenie Astronomia Nova
polski polski polski polski polski
strona główna nowości statut zarząd członkostwo kontakt patronaty publikacje linki

Rola planetarium w nauczaniu astronomii

Bogdan Wszołek

Od uświadomienia sobie przez pierwotnego człowieka istnienia bytów pozaziemskich, takich jak Słońce, Księżyc i gwiazdy, zrodziła się tęsknota za ich zrozumieniem i fizycznym zbliżeniem się do nich. Wobec oczywistych dzisiaj powodów, zrozumienie, a tym bardziej eksploracja tych odległych światów, to zadanie bardzo trudne. Pozostało więc Człowiekowi na początek ujmować sprawy widoczne na niebie przede wszystkim w sposób uczuciowy, emocjonalny. Pobudzona wyobraźnia wydawała owoce w postaci najróżniejszych baśni i mitów na temat Kosmosu i zamieszkujących go istot. Filozofia, zasadzająca się na pracy wolnych umysłów, wypracowała na przestrzeni tysiącleci naukowe metody poznawania Kosmosu. Astronomia dostarczała w przeszłości, a jeszcze silniej czyni to dzisiaj, podniety dla wielu rozważań filozoficznych i teologicznych. Leży ona u podstaw większości wierzeń religijnych i w miarę postępu pozwala coraz lepiej je porządkować i oczyszczać z fałszywych mitów. Astronomia stymuluje też rozwój innych nauk przyrodniczych i skrzętnie zagospodarowuje ich zdobycze.

Obecna wiedza o niebie jest okupiona ogromnym poświęceniem i niewyobrażalnie wielkim wysiłkiem wielu ludzi, żyjących na przestrzeni tysięcy lat. Tak dawniej jak i dziś, jest bardzo trudna w pozyskaniu, przekazie dydaktycznym i zrozumieniu przez uczących się jej. Oddaje tą prawdę starożytne „Per aspera ad astra”. Choćby tylko z tego powodu wiedza astronomiczna powinna być traktowana jako swoiste SACRUM, którego nie godzi się profanować w żaden sposób i przez nikogo. Innego argumentu dostarcza choćby Norwid swoim „A w gwiazdach ręka pisuje Boża” czy wielki Kepler, który siebie i innych astronomów uważał za „kapłanów Boga Najwyższego w zakresie interpretacji Księgi Natury”.

Wiedza o niebie jest człowiekowi potrzebna, bo, jak to pięknie ujął Ciołkowski, „Ziemia jest kolebką ludzkości, ale nikt nie pozostaje w kolebce na zawsze”. Trzeba zatem Człowiekowi czynić sobie Wszechświat poddanym, a to gwarantuje m.in. pewna wiedza o niebie. Najwyższym powołaniem Człowieka jest najprawdopodobniej poznawanie i przeobrażanie świata; w każdej skali, ale najbardziej chyba w skali kosmicznej. Trudno jest też o zabezpieczenie ładu w organizacji społecznej bez otwarcia się Człowieka na sprawy nieba, Kosmosu. Dlatego należy niestrudzenie kierować myśli ludzi ku rozgwieżdżonemu niebu, którego kontemplacja pomaga zrozumieć Stwórcę i odnaleźć właściwe powołanie ludzkości, a w ramach niego również swoje własne.

Właściwej wiedzy o niebie dostarczają dziś astronomia i astronautyka. W żadnym razie nie współczesna filozofia, teologia czy religie. Zasługi tych ostatnich można właściwie sprowadzić do wysokich wież w świątyniach, które, skierowane do góry, mogą dla niektórych stać się swoistym „drogowskazem”, impulsem do poważniejszych rozmyślań o niebie. W tym kontekście mocno ujmuje za serce współczesna praktyka stawiania starych rakiet, jako minaretów w biedniejszych wspólnotach muzułmańskich.

Jeśli zgodzić się z tym, że z wiedzą o niebie należy wychodzić do szerokich mas, a zdaje się to wyjątkowo uzasadnione (mimo obiekcji wielu astronomów), to trzeba zastosować odpowiednie sposoby przekazu tej wiedzy. Przede wszystkim, co chcę tu silnie podkreślić, nie należy astronomii szkodzić przez nieodpowiednie oddziaływanie dydaktyczne. Dlatego, choć przez ostatnie lata, do niedawna, mocno przeżywałem niedomagania polskiego systemu oświaty w zakresie programowego nauczania astronomii, zrozumiałem, że wycofanie astronomii ze szkół właściwie najlepiej służy astronomii. Służy tym, że nie szkodzi! Skoro nie ma dostatecznej ilości dobrych nauczycieli astronomii, przygotowanych merytorycznie i pedagogicznie, to lepiej dać sobie spokój!

Nauczaniu astronomii mogą świetnie, ale nie zawsze tak jest, służyć planetaria – specjalne obiekty, pełniące funkcje dydaktyczne i popularno naukowe, wyposażone w urządzenia do projekcji treści dydaktycznych, w tym i sztucznego rozgwieżdżonego nieba, na półkulistym ekranie. Wielu ludzi traktuje planetarium jako swoiste miejsce rozrywki. Gorzej, jeśli obsługa planetarium podziela takie podejście i czyni wszystko by rozrywkowo usatysfakcjonować klienta, nie koniecznie troszcząc się o rzetelny przekaz wiedzy astronomicznej. Wtedy działalności planetarium może bardziej przyświecać chęć zysku niż wypełniania ważnej misji, jaką jest szerzenie wiedzy o Wszechświecie. Planetaria - podobnie zresztą jak szkoły, szkolne obserwatoria, astrobazy, planetaria mobilne itp. - też mogą szkodzić astronomii! Trzeba wielkiej mądrości ze strony organizatorów planetariów, by mogły one należycie spełniać swoją dydaktyczną rolę w zakresie masowego szerzenia wiedzy astronomicznej. W pierwotnym zamyśle planetaria to miejsca specjalne, wyróżnione też architektonicznie, jakby świątynie, w których jest miejsce na rzeczy wzniosłe i nie powinno być miejsca dla spraw pospolitych. Ludzie postrzegający w sobie pierwsze zainteresowania astronomią powinni w planetarium znaleźć oparcie i motywację dla dalszego rozwoju tych zainteresowań. Ludzie, którzy trafią do planetarium przypadkowo, powinni zostać „oczarowani” tym wszystkim, co tam zobaczą i usłyszą. Nie jest istotne, choć wielu dyrektorów planetariów zgrzytnęłoby tu zębami, czy ludzie Ci przyjdą więcej razy do planetarium. Może lepiej zachować pamięć tego jednego wielkiego życiowego spotkania z niebem, niżby spotkania takie miały ulec spowszednieniu!

Oferta planetarium powinna obejmować cały zakres oddolnych społecznych oczekiwań. Same seanse to bardzo mało. Wypada w planetariach organizować prelekcje i referaty, kursy wiedzy o Wszechświecie, wieczory dyskusyjne, wystawy problemowe, sesje naukowe i popularno-naukowe, pokazy nieba, konkursy astronomiczne, działania wydawnicze. Możliwości audiowizualne planetarium, choć istotne, nie zastąpią inicjatywy, poziomu i zapału jego pracowników. Chciało by się, żeby miarą efektywności pracy planetarium była nie tylko liczba osób je odwiedzających, ale, i to przede wszystkim, ilość osób, które zainspirowane w planetarium, podjęły z pozytywnym skutkiem studia astronomii.

Jeśli ktoś chce zostać astronomem, „na własną musi stać się rękę” (parafrazując Fausta Goethego). Planetarium nie jest uniwersytetem i nie jest jego celem nauczenie ludzi astronomii. Może natomiast, i powinno, być instytucją, w której każde pytanie dotyczące spraw nieba otrzyma kompetentną odpowiedź. Ma z niego emanować też harmonia i piękno, będące jakby odblaskiem Kosmosu. Powinno przede wszystkim skutecznie stymulować zainteresowanie rozgwieżdżonym niebem. Kto zacznie z zainteresowaniem przyglądać się gwiazdom, jeśli odpowiednio wrażliwy, musi w jakiejś mierze im ulec.

Jedną z form działalności planetarium mogą być pokazy teleskopowe obiektów na prawdziwym niebie. Podczas takich pokazów też można zaszkodzić astronomii. Żeby było dobrze, trzeba pokazywać to, i tylko to, co z użyciem określonego teleskopu i przy określonych warunkach obserwacyjnych, da się pokazać wyśmienicie. Nie można ulegać zachciankom uczestników pokazów i pod ich dyktando kierować teleskop na dowolny obiekt, często mało atrakcyjny dla obserwatora. Jeśli pokazujemy kilka obiektów, to warto rozpocząć od mniej atrakcyjnego, a skończyć na najpiękniej wyglądającym.